poniedziałek, 3 grudnia 2012

Odważny ksiądz ...



Odważny ksiądz ...
ksiądz Benoît Storez



Niezależnie od historycznych kontrowersji świętości lub zdrady papieża Liberiusza, chylimy czoła przed odwagą księdza, który ostatnio jasno wystapił przeciw porozumieniu z Rzymem. Mamy nadzieję, że pójdzie za nim wielu kolegów, mimo nałożonego niedawno przez Menzingen zakazu wypowiadania się na ten temat.

Pół-arianizm i pół-modernizm

Jak Feniks odradzający się z popiołów, mimo zakazów i potępień, herezja często obdarzona jest talentem ponownego pojawiania się. Stosowane taktyki niewiele się różnią : błąd odmlodniał, przytarł rogi, osłabił oświadczenia i powraca na scenę w delikatniejszej formie.

Wobec opozycji biskupów przywiązanych do katolickiej wiary, arianizm zmienił swoje oblicze i stał się pół-arianizmem. Nie mówiło się już, że Syn nie był Bogiem, ani nawet, że był niżej Boga, ale po prostu odmówiono mu współistotności. "Tej samej natury" miało przecież zadowolić wszystkich, dlaczego nie zgodzić się na wspólną formułę, zgodną z doktryną Kościoła i możliwą do zaakceptowania przez bardziej umiarkowanych arian ? Papież Liberiusz, mimo odwagi, jaką najpierw okazał wobec cesarza arianina, zgodził się pod presją na takie rozwiązanie. Sądził pewnie, że lepiej będzie służył Kościołowi za pomocą sprytnej dyplomacji. Historia osądziła i uczyniła go "Papieżem Arian". Kościół osądził : kanonizował upartego świętego Atanazego, i oskarżył umiejętności Liberiusza nazywając go "favens hæresim”, sprzyjający herezji.
W sprawach wiary, zręczność często jest kompromisem, a subtelności otwartymi drzwiami na błąd.

Pewien autor mówił o tego typu dwuznacznych postawach : " nie przeczy się czarnemu mówiąc, że to szare bardziej, lub mniej brudne, ale przeciwstawiając białe - czystsze, jasne, którego splendor potępia i szary i czarny. "
Diabeł nie bardzo się zmienia, a jego ulubione taktyki są nieliczne.
Dzisiaj widzimy powstającego ostatniego noworodka w rodzinie "Pół": pół-modernizm. Jego starszy brat, modernizm chciał (i uzyskał) Sobór zrywający z Tradycją. Od początku pierwszej sesji ojcowie „na czasie” wyrzucili do kosza wszystkie prace przygotowawcze rzymskich komisji i podłożyli im do przedstawienia swoje własne schematy mające stanowić podstawę do dyskusji. Ton został podany i utrzymał się prze cały Sobór wydając owoce jakie znamy.
Jednak to zerwanie budziło sprzeciwy. Garstka nizłomnych ciągle jeszcze opiera się najeźdźcom. A żeby ją złama, rozbroimy opozycję znajdując wspólny teren porozumienia ! Jesteśmy więc świadkami rozpowszechniania nowego trendu: Sobór nie jest zerwaniem, ale jest w ciągłości z przeszłością. Kryzys pochodzi od tych, o! złoczyńcy, którzy przekształcili Sobór i zrobili z niego zerwanie. Czytajmy Sobór w świetle Tradycji, umieśćmy Sobór w przedłużeniu Tradycji, a wszystko będzie dobrze.

W ten sposób hermeneutyka ciągłości wyszła z hermeneutyki zerwania. Najbardziej rażące ekscesy są obwiniane, najśmielsze tezy wyrzucane, i jak pod wpływem działania kremu przeciw zmarszczkom, na nowo pojawia się młoda, modernistyczna herezja.

Taktyka nie jest nowa, ale nadal działa. Ten pół-soboryzm lub pół-modernizm jest mniej brzydki, mniej odrażający niż jego starszy brat. Ubrany nieco lepiej niż [starszy brat] w tradycyjną maskę, pozwala na łacinę, chętnie widzi sutannę, nawet interesuje się starym rytem, któremu zastrzega etykietkę "nadzwyczajnego" w muzeum staroci dla nostalgicznych. W ten sposób wszelkie tendencje znajdą swoje miejsce w wielkim Kościele powszechnym, obejmującym w swoich ramionach wszystkich braci odłączonych.
Jedynym wymaganym warunkiem jest to, żeby zagubiona owca zgadzała się pokojowo współistnieć z innymi trendami.

A nawet lepiej : widać teraz pojawiające się u rzymskich teologów drogą kombatantom pierwszej godziny, formułę : Sobór musi być interpretowany w świetle Tradycji. Któż z nas śmiałby się sprzeciwić temu zdaniu, które sam abp Lefebvre często używał ? Ale teraz za tymi samymi słowami, kryje się całkiem nowy sens. To już nie Sobór osądzony jest przez Tradycję, soborowe błędy odrzucane przez Tradycję, ale następuje wzajemna oświetlenie: Sobór w świetle Tradycji i Tradycja w świetle Soboru. Jak w samoobsłudze, każdemu według jego gustu i Tradycja odnajduje małe prawo istnienia w pojednawczym, soborowym Kościele. W tym sensie, a za ceną delikatnej, szybko zapomnianej ciszy, Tradycja zostanie przyjęta, a miliony dusz trzymane dotychczas na odległość z powodu nieprawidłowości kanonicznej, wreszcie przekroczyłyby drzwi naszych kościołów, przyciągane splendorem ceremoni i zapachem kadzidła.

Niestety, co za złudzenie! Modernizm i pół-modernizm są z tej samej rodziny, ponieważ krąży w nich ten sam jad, jad błędu, o którym Pius X powiedział, że nie było gorszego. Postępować za Soborem w zerwaniu z przeszłością, lub poszukać w tym Soborze rozwiązania na ciągłość z Tradycją, busolą zawsze pozostaje Sobór. Sutanna, gregoriański śpiew, kadzidła, łacina, to nic nie zmieni, jeżeli fałszywe zasady pozostają.

Pamiętajmy o lekcji historii, o papieżu Liberiuszu i św Atanazy ! Soborowy pociąg nie zaprzeczył swoim zasadom i nadal podąża w złym kierunku: aby bronić naszej wiary, nie należy do niego wsiadać.